- SPD - nasza siostrzana partia przechodzi do opozycji i robi to z dwóch kluczowych powodów. Pierwszy z nich, to okazuje się, że bycie partnerem mniejszościowym w koalicji doprowadziło do sytuacji, iż wszystkie sprawy pozytywne, w tym i te socjalne, które działy się w Niemczech z inicjatywy SPD, przypisała sobie kanclerz Merkel. Wszystkie sprawy trudniejsze zostały przypisane niemieckim socjaldemokratom i z tego powodu politycy SPD uznali, iż kontynuowanie tej koalicji jest dla nich szkodliwe - podsumował prof. Bogusław Liberadzki rezultaty wyborów w Niemczech, w których zwyciężyło ugrupowanie Angeli Merkel a SPD osiągnęło drugi, ale najsłabszy od lat wynik.
- Powód drugi, jeszcze ważniejszy, ponieważ gdyby kontynuowano wielką koalicję to największą partią opozycyjną byłaby Alternatywa Dla Niemiec (AfD) - podkreślił wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego. - Określenie tej partii, jako skrajnie prawicowej to dużo za mało – dodał.
Polityk SLD ocenił, iż dalszy udział SPD w rządzie oznaczałby, iż AfD rosłaby przez najbliższe cztery lata.
- Spodziewamy się koalicji CDU/CSU, FDP oraz Zielonych, która będzie mniej korzystna od koalicji CDU/CSU z SPD - ocenił prof. Liberadzki i wskazał doświadczenia z Parlamentu Europejskiego, w którym frakcja liberałów, do której należy FDP, jest „bardzo radykalna w swojej presji na Polskę i jej rząd w kwestii państwa prawa”.